Cztery lata temu poznałam go na castingach do X-Factora. Od razu się polubiliśmy. Przez kolejne miesiące spotykaliśmy, aż wkońcu oficjalnie zostaliśmy parą. Zayn - moja pierwsza prawdziwa miłość i zarówno jedyna w moim życiu. Rok temu stało się to czego bardzo mocno pragnęłam i oczekiwałam. Poprosił mnie o rękę, a ja... cóż, miałam inne wyjście niż się zgodzić? To on zawsze był i będzie tym jedynym. Nikt inny. A dziś? Dziś jest tydzień po naszym ślubie. Na weselu wszycy świetnie się bawili. To było cudowne, tak jak marzyłam kiedy byłam nastolatką. A noc poślubna była chyba najpiękniejszą w moim życiu. Nie umiem tego obrać w zwykłe słowa, tego się nie da opisać. Dziś około 17 wyjeżdżamy w podróż do Hiszpanii. Nie mogę się doczekać.
Obudziłam się chyba po 15, wow. Nie wierzę, że tak długo spałam. To nie w moim stylu, ale przy Zaynie nie trudno o spokojny, błogi sen.
- Zayn wstawaj! - szturchnęłam go lekko w ramię. - Już 15 , nie zdążymy się spakować! - krzyczałam, ale ten spał jak zabity, zresztą jak zawsze. Od razu wpadłam na pewien pomysł. Wzięłam pistolet na wode chłopaka i nacisnęłam na tego guziczka. Polałam mu prosto w twarz. Był niezadowolony, ale nie dlatego, że go oblałam, tylko dlatego, że przerwałam mu sen.
- Eeej kotku! Co ty robisz? - zapytał z jednym otwartym okiem.
- Budzę cię kocie - zaśmiałam się - wiesz, która jest godzina?! - spojrzał na telefon i normalnie wyskoczył jak poparzony.
- Kurde, czemu mnie wcześniej nie obudziłaś? - zapytał zakładając spodnie. Robił to tak szybko, że nie dało się nie śmiać.
- O co chodzi? - spytał zdezorientowany i zaczął oglądać czy nie ma czasem jakiejś dziury w ubraniu. To tak zabawnie wyglądało, że zaśmiałam się jeszcze bardziej.
- Śmiejesz się ze mnie? - udawał urażonego.
- Pff z ciebie? Żartujesz? - odparłam z sarkazmem.
- Nie ładnie - podszedł, rzucił mnie na łóżko i wpił się we mnie gwałtownie, a ja jęknęłam mu w usta. - To miała być kara. - powiedział poważnie, ale wiem, że żartował.
- W takim razie wolę być niegrzeczną dziewczynką - oblizałam się seksownie, a Zayn nie wytrzymał i pocałował mnie ponownie.
- Wydaje mi się, że mamy jeszcze sporo czasu do wyjazdu. - uśmiechnął się zadziornie i zaczął mnie rozbierać. Oczywiście, że nie mamy czasu. Kochaliśmy się przez dobre kilka minut gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kurwa kogo to niesie - odparł cicho po czym znacznie głośniej krzyknął - już idę, idę!
Po chwili spojrzał mi prosto w oczy i się uśmiechnął.
- Tak bardzo cię kocham - i wtulił się w moje ciało. To było takie słodkie.
- Ja ciebie też - wplotłam palce w jego włosy. Wkońcu wstaliśmy z łóżka i ogarnęliśmy się co nieco. Poszliśmy do drzwi zobaczyć kto przyszedł.
- Czeeeeeeść! Nie przeszkadzamy? - krzyknął Harry i wparował z resztą zespołu do salonu.
- Mhm.. domyśl się debilu. -powiedział zezłoszczony a chłopcy zaczęli się śmiać gdy domyślili się o co chodzi.
- Wpadliśmy się tylko pożegnać. - odparł uśmiechając się. Rozmawialiśmy jakieś 20 minut, gdy wkońcu sobie poszli. Szczerze to nie było już czasu na jakieś zabawy, więc po prostu zaczęliśmy się szykować. Zdążyliśmy akurat na 16:50 czyli tuż przed przyjazdem taksówki. Dotarliśmy na lotnisko i już koło godziny 18 byliśmy w Hiszpanii. Znaleźliśmy swój hotel. Położylismy się na łóżko i zaczęliśmy się namiętnie całować. Przerwaliśmy na chwilę.
- Co powiesz na podróż statkiem? Tylko ty i ja... - zaproponował Zayn
- Oh kochanie, każda chwila z tobą spędzona jest dla mnie cudowna.
- To chodź, bo za pół godziny wypływa nasz statek. - wybiegliśmy z hotelu i dotarliśmy na miejsce.
Gdy płynęliśmy było cudownie. Piękne krajobrazy, naprawde było co podziwiać. Co chwila się czule obejmowaliśmy i całowaliśmy. Gdy na statku rozbrzmiała muzyka zaczęliśmy tańczyć, od wolnych i romantycznych piosenek po szalone, przy których wariowaliśmy jak dzieci.
W drodze powrotnej usiadłam na deskach, a Zayn rozśmieszał mnie wygłupiając się. Wchodził na barierki. Nie no debil, jeszcze tego brakowało, żeby spadł.
- Kotku, chodź już do mnie - odparłam ale nie słuchał mnie. Nagle podwinęła mu się noga.. - Uważaj!!! - i spadł do wody. Moje serce przestało chyba bić. Wpadłam w rozpacz, ale skoczyłam by go ratować. Udało mi się złapać jego rękę.
- Zayn jestem tu.. wszystko będzie dobrze - powiedziałam.
- Nie będzie... nie potrafie pływać. Kocham Cie - odparł jakby to było ostatnie co mógłby zrobić w tej sytuacji. Co prawda umiałam pływać, ale nie radziłam sobie z utrzymaniem nas obu na powierzchni wody, a co dopiero dopłynąć razem do brzegu, którego i tak nie było widać.
- Zayn, nie dam rady dłużej!
- Płyń sama... - odparł zrezygnowany. Przybliżyłam swoje usta do jego i lekko je musnęłam.
- Jeśli masz zginąć to tylko ze mną.
- Przepraszam.. kocham cie najmocniej na świecie.
- Ja ciebie też Zayn, jesteś dla mnie najważniejszy. - powiedziałam już we łzach. Przytuliliśmy się i wtuleni w siebie... utonęliśmy. Nie było już ratunku.
wtorek, 5 sierpnia 2014
Imagin Zayn #5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz