czwartek, 7 sierpnia 2014

Imagin Zayn #6

Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Miałam nadzieje, że otworzy Zayn chociaż w sumie bałam się powiedzieć mu, że jestem z nim w ciąży. Jak na to zareaguje? Kochamy się, ale dziecka nikt z nas się nie spodziewał, a tym bardziej on. On ma dopiero 22 lat, karierę, całe życie przed sobą, nie mogę mu tego odebrać przez dziecko. Ale ono też przecież potrzebuje ojca. Okej, musze być dobrej myśli. Da się jakoś pogodzić karierę z życiem prywatnym.
Drzwi otworzył mi Harry.
- Hej - odparłam cicho.
- Hej, wchodź - przytulił mnie na przywitanie i zaprosił do środka.
- Jest Zayn?
- Nie, razem z chłopakami zostali chwile w studiu.
- A Ty czemu nie z nimi?
- Gardło chore... nie mogę śpiewać niektórych dźwięków i dopiero pojutrze będę mógł dalej nagrywać. - odparł. W sumie racja, miał inny głos, chyba rzeczywiście się przeziębił. Biedny - Zayn ci nie mówił, że mają dziś próbę? - zapytał unosząc jedną brew.
- Nie pytałam go, chciałam zrobić mu niespodziankę - uśmiechnęłam się słabo.
- Wszystko dobrze? Jakoś niezbyt wesoła jesteś jak zawsze.
- Musze mu powiedzieć o czymś... i boję się, że przez to nasz związek nie przetrwa - gdy lokowaty to usłyszał jego oczy powiększyły się normalnie do wielkości pięcio złotówek.
- Nie mówisz poważnie?! - niemal krzyknął zszokowany
- Serio..
- Aaa powiesz co to za sprawa? - zapytał, a ja zaczęłam sie wahać. Może jak mi się nie powiedzie to Harry mi pomoże. Nie no, sama powinnam sobie radzić z takimi problemami. Ale mogę mu przecież zaufać.
- Jestem... jestem z Zaynem w ciąży - powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
- Uuu nieciekawie. Ale nie przejmuj się, napewno będzie dobrze. W razie co to ci pomogę. - przytulił mnie i potarł lekko plecy, by dodać odwagi. Nagle do mieszkania wszedł Zayn z Niallem. Był uśmiechnięty, tym lepiej, ale gdy zobaczył mnie wtuloną w Hazze i to, że jestem smutna, natychmiast jego humor się zmienił.
- [T.I] coś się stało? Czemu macie takie miny? - zapytał bardzo niespokojnie.
- Zayn... musimy porozmawiać. - powiedziałam, a Harry szepnął mi jeszcze "dasz radę". Poszliśmy do pokoju chłopaka.
- O co chodzi skarbie?
- Ja... musisz o czymś wiedzieć i boję się... - zaczęłam już prawie ze łzami
- Nie płacz, spokojnie. - złapał mnie za rękę, by dodać otuchy i lekko się uśmiechnął.
- Ale ja się boje, że przez to mnie zostawisz... Zayn, ja.. jestem w ciąży. - powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
- Cooo?! - krzyknął łapiąc się za głowę. Kurwa wiedziałam, że tak będzie. - Jak to możliwe.. zabezpieczaliśmy się przecież. Nie, to nie prawda. Powiedz, że to nie prawda!
- To prawda! - pozwoliłam już moim łzom spływać po policzkach.
- Kurwa ale ja nie mogę mieć teraz dziecka. - był zły, bardzo zły.
- Przepraszam
- Nie masz za co. To ja powinienem cię przeprosić, bo ja... kocham cię bardzo, ale to nie ma sensu dalej. - wybuchłam płaczem. Zayn podszedł do mnie i wtulił się we mnie. Spojrzał prosto w moje oczy i odparł - Kocham cię [T.I], nie chce cię stracić,ale nie mam innego wyjścia. Nie chce kończyć kariery, nie teraz. Przepraszam tak bardzo.
- Zayn.. przecież da się pogodzić dziecko z karierą -niemal wykrzyczałam mu w twarz
- Nie wiem... może kiedyś, ale nie teraz. Odejdź. - co? To ostatnie słowo sprawiło, że zawalił się cały mój świat. On nie mógł mi tego powiedzieć.
- Kocham cie... - odparłam przez łzy i spojrzałam na niego ostatni raz. Płakał.
Wyszłam z pokoju. Tuż przy drzwiach głównych zauważył mnie Harry.
- I jak? - zapytał. Wtedy się do niego odwróciłam. - Tak mi przykro. Pogadam z nim jeszcze. Nie pozwolę wam się rozejść.
- Nie Harry.. to już nie ma sensu. Żegnaj.
I wyszłam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, gdzie pójść. Nie mam tu nikogo, przyjaciół, rodziny, nikogo. Nie miałam z kim porozmawiać o tym wszystkim. Poszłam do jakiegoś pubu. Zamówiłam pierwszą kolejkę, drugą, trzecią, straciłam rachubę. Zapomniałam o ciąży. Zapomniałam o wszystkim. Popijałam kieliszki wódki raz po drugim. Problemy plus alkohol równa się brak problemów. Jest cudownie. Super towarzystwo. Niech to trwa wiecznie, ok?
Około 21 chwiejnym krokiem ruszyłam w strone swojego mieszkania. Szłam po schodach aż do... zaraz, na którym piętrze ja mieszkam? Na 6. Napewno na 6.
Z wielkimi problemami dotarłam na miejsce, ale drzwi były zamknięte. A czego ja się spodziewałam? Zaczęłam szukać kluczyków, ale nigdzie nie znalazłam. Nie ważne, na schodach też jest wygodnie. Usiadłam i zasnęłam. Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Taa... kac to najgorsze po najlepszym. O kurwa. Przecież ja jestem w ciąży, a wczoraj piłam alkohol. Boże, co ja zrobiłam. Nagle ścisnęło mnie od środka. Jakiś skurcz brzucha czy coś. Ten ból był naprawdę ostry. Zemdlałam.
Obudziłam się w szpitalu.
- Pani [T.I][T.N]... co my tu mamy. Ah tak. Omdlenie spowodowane silny ból brzucha plus ciąża i alkohol. - mówił szybko nie owijając w bawełnę. -  Niestety nie mam dobrych wieści. Pani dziecko nie przeżyło tego. Bardzo mi przykro. Zostanie pani najwyżej do piątku na obserwacji. - co kurwa? Straciłam dziecko? Nie.. jedynie ono mi pozostało po Zaynie a teraz? A teraz nie mam nic kurwa. Zabijcie mnie albo sama to zrobię. Zaczęłam płakać. Może i nie byłam zadowolona z tego, że zaszłam w ciążę, ale pokochałam tego maluszka. Był częścią mnie, dawałam mu schronienie przez te kilkanaście dni. Nie mam nic. Jestem sama. Płaczę.
Po chwili do sali wbił Zayn. Co? Zayn? Co on tu robi? Skąd się o tym dowiedział?
- [T.I] co się stało? - usiadł koło mnie łapiąc mnie za dłoń.
- Co ty tu robisz?
- Podobno zadzwonili ze szpitala do przypadkowego numeru z twojego telefonu i była to moja siostra, Doniya. Powiadomiła mnie, że tu jesteś. Co się stało?
- Zemdlałam jeju... - odparłam irytującym tonem.
- [T.I] ja wszystko przemyślałem. Kocham cię za bardzo, bym pozwolił ci odejść. Chce wychowywać z tobą to dziecko - wskazał palcem na brzuch i się uśmiechnął.
- Nie ma żadnego dziecka. - spojrzał na mnie dziwnym pytającym wzrokiem. - Poroniłam... - odparłam a moje oczy się zaszkliły. Zaczęłam płakać.
- Ale jak to? Przecież nie.. to nie może być możliwe. Ja... ja chciałem to dziecko.
- Wypiłam za dużo... przepraszam Zayn. - powiedziałam, a chłopak wziął mnie w swoje ramiona. Kocham go tak bardzo.
- Nie płacz skarbie, prosze nie płacz.
- To moja wina. - bąknęłam
- Nie, to moja... zachowałem się jak idiota. Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak wyszło.
- Zayn... daj spokój, chcę już iść spać.
- Dobrze.. zaraz pójdę, ale mam pytanie. Dasz mi jeszcze jedną szansę? Prosze, obiecuje, że nigdy cie nie zawiode. - spojrzał na mnie z nadzieją, że się zgodzę. Nie mogłam się nie zgodzić.
- Tak... kocham cie
- Dziekuje, kocham cie bardziej. Jesteś całym moim życiem. - odparł i pocałował mnie lekko w policzek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz