Poznałem ją na castingach do X-Factora. Od tamtego czasu się spotykaliśmy, aż wkońcu zostaliśmy parą. Pamiętam ten dzień, w którym zgodziła się na chodzenie ze mną. Byłem chyba najszczęśliwszym facetem na ziemi. Kochałem ją tak bardzo. Choć już nie jesteśmy razem, nadal ją kocham. Nigdy nie przestanę. Zawsze będzie pierwszą i jedyną miłością mojego życia. Nie jestem w stanie pokochać innej. Całe serce oddałem jej... [T.I]. Gdyby ona chociaż o tym wiedziała. Zerwaliśmy ponad rok temu. Może gdyby nie One Direction, wciąż bym z nią był. Modest zabronił mi się z nią spotykać. Okłamałem ją, że miałem romans z jakąś laska, bo... bo już jej nie kocham. Pamiętam, jaka była załamana. Jakby zawalił jej się cały świat. Mogłem oszczędzić jej tego cierpienia i powiedzieć prawdę, ale bałem się, że mnie nie zrozumie. Potem gdzieś wyjechała, zmieniła numer i tyle o niej słyszałem. Nigdy później jej nie widziałem. Na początku sam nie umiałem się pogodzić z tą całą sytuacją... że ją straciłem. Tęskniłem za nią cholernie. Płakałem. Z czasem przyzwyczaiłem się do faktu, że po prostu nie moge z nią być. Ale teraz moje serce znowu tak bardzo boli jak wtedy gdy z nią zerwałem. Dlaczego? Jutro mija czwarta rocznica od naszego pierwszego spotkania.
*dzień później*
Dziś jest wolny dzień od koncertów. Chociaż nie do końca taki wolny, bo około 16 mamy próby dźwiękowe, takie tam pierdoły.
Cały dzień chodziłem jakby poddenerwowany. Kurwa czym tak bardzo się stresuję? Przez cały czas myślę o niej. Może powinieniem pójść w miejsce naszego pierwszego spotkania? Moja podświadomość mi tak mówi.
Pojechałem samochodem swojego ochroniarza do Bradfordu. Kazałem mu zostać w aucie. Nie chciałem, by był ze mną akurat w tej chwili. Chciałem być sam. Rozejrzałem się i na szczęście nie było zbyt wielu ludzi wokół mnie. W sumie to tu na ogół nikt nie przychodzi, bo organizowane tu są tylko jakieś konkursy, coś w stylu castingów do X-Factora, i takie inne.
Podeszłem do barierki w pobliżu. Oparłem o nią swoje ręce i wyjąłem telefon z kieszeni spodni. Wszedłem w galerię i folder o nazwie "NASZE WSPÓLNE". Zjechałem na sam dół i otworzyłem zdjęcie, nasze pierwsze razem. Moja piękna [T.I] i ja... Oboje uśmiechnięci. Natychmiast wróciłem pamięcią do tego momentu i lekko się do siebie uśmiechnąłem. Życie wtedy było takie... inne.
Przesuwając palcem po ekranie oglądałem kolejne nasze wspólne zdjęcia. Łzy momentalnie wypełniły moje oczy na myśl, że to już nigdy nie wróci. Usiadłem na schodach i zacząłem płakać. Nie umiałem się opanować. Tak bardzo chciałbym, by była tu obok mnie. Byśmy mogli razem spędzać ten cudowny dzień.
Nagle usłyszałem śmiech... jej śmiech. Zamarłem na moment. Ona tu jest?! Spojrzałem w stronę dochodzącego głosu i osłupiałem. To ona. Wstałem i podeszłem bliżej.
- [T.I]... - popatrzyła na mnie i jej wyraz twarzy się zmienił. Była bardziej poważna. Nagle obok pojawił się jakiś chłopak. Skąd on tu?!
- Co chcesz kurwa od mojej dziewczyny? - zapytał ostrym tonem. Jego dziewczyna. Moje serce rozwaliło się na miliony kawałeczków.
- Ja... nic. - spojrzałem jej prosto w oczy, ale natychmiast spuściła wzrok.
- No ja mam nadzieję - odparł i ruszyli dalej.
- Zaopiekuj się nią, proszę. - powiedziałem, na co ten spiorunował mnie wzrokiem.
- Po tym co jej zrobiłeś będę musiał. - odparł. Czyli wiedział kim jestem? Najprawdopodobniej.
Odeszli, a ja nie umiałem się nie rozpłakać ponownie. Tylko na tyle mnie było stać? Kurwa jestem beznadziejny. Nienawidzę siebie.
Wróciłem do auta i pojechaliśmy prosto na próbę. Chłopaki zauważyli moje czerwone oczy, ale o niczym im nie mówiłem.
Następnego dnia też nie było lepiej. Zawaliłem koncert. Kurwa, nie mogę tak się zachowywać. Ale ja nie umiem bez niej żyć. Nagle ktoś zaczął do mnie dzwonić z zastrzeżonego.
- Halo? - odebrałem.
- Zayn.. - odparła [T.I]... o Boże to ona. Nadal ma mój numer - możemy się spotkać?
- [T.I] tak dawno nie słyszałem twojego głosu.
- Możemy się spotkać? - zapytała ponownie, po czym pociągnęła nosem. Płakała.
- Taak oczywiście. Czemu płaczesz? - spytałem zmartwiony.
- Nie płaczę, wydaje ci sie. - odparła, ale ja i tak wiedziałem swoje. - Możesz jeszcze dziś? Jestem tam gdzie ostatnio się widzieliśmy - spojrzałem na zegarek. 22.
- Jasne. Za kilkanaście minut tam będę. - rozłączyłem się i wsiadłem do samochodu. Po drodze wziąłem jeszcze skórzaną kurtkę, bo robiło się trochę chłodno. Nie chciałem, by jechał ze mną ochroniarza, ale jeden z nich uparł się i pojechał osobnym autem. Dojechałem równe 15 minut później. Od razu ją zobaczyłem. Stała opatulona we własne ręce.
- [T.I] - momentalnie się odwróciła w moją stronę, a w jej oczach dostrzegłem jakieś iskierki. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy przez dłuższą chwilę. Dopiero po chwili zauważyłem jak dziewczyna dygocze z zimna. Natychmiast zdjąłem swoją kurtkę. - Załóż to. Nie chcę patrzeć jak cała się trzęsiesz.
- Zayn tęskniłam... - odparła, po czym się ubrała. Co? Ona za mną tęskniła.
- Ja... ja też tęskniłem, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Wczoraj przyszłam tu wieczorem z nadzieją, że cię tu znajdę, ale już pojechałeś. - była tu?
- [T.I] musze ci coś powiedzieć, wyjaśnić wszystko. - spojrzała na mnie czekając na to co powiem. Boże ona jest taka piękna. - Ja... nigdy cię nie zdradziłem. Powiedziałam ci tak, bo... kurwa głupio to zabrzmi, ale modest mi kazał.
- Wiesz, powoli zaczynałam się tego domyślać.
- To była najgorsza decyzja w moim życiu. Pozwolić odejść osobie, którą kocham najmocniej na świecie. Nigdy sobie tego nie wybaczę - odparłem i zacisnąłem mocno swoją szczękę.
- Zayn taki jest już showbiznes. Tu nie liczą się uczucia. Zmanipulowali tobą, żebyś ze mną zerwał.
- Czasami nienawidzę tego, że jestem sławny. - powiedziałem, po czym usiadłem na schodkach. - Cały czas, przez ten pierdolony ostatni rok myślałem o tobie, gdzie jesteś. Martwiłem się, czy wszystko z tobą w porządku. Płakałem. Dzwoniłem, by chociaż usłyszeć twój głos, ale zmieniłaś numer. Teskniłem za naszymi wspólnymi spacerami co wieczór. Każdego dnia pragnąłem dotknąć twojej twarzy, włosów, pocałować cię.. - gdy to mówiłem łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy.
- Zayn, nie płacz proszę, bo zaraz sama się wzruszę. - odparła i wytarłem mokre policzki.
- Jesteś dla mnie najważniejsza na całym świecie, [T.I]. - powiedziałem jej to prosto w oczy.
- Zayn.. kocham cię, nigdy nie przestałam. - wyznała i mocno wtuliła się we mnie. Cholernie tęskniłem za jej dotykiem, za tym zapachem. Potrzebowałem tego.
- Ja ciebie też skarbie - przybliżyłem swoje usta do jej, ale tuż przed pocałunkiem zapytałem jeszcze - A co z twoim chłopakiem?
- To mój przyjaciel. Opiekuje się mną odkąd mnie zostawiłeś. A mówi, że jest moim chłopakiem, bo nie chce, żebym cierpiała przez kogoś tak jak cierpiałam po stracie ciebie.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj Zayn. - odparła po czym lekko musnęła mnie w usta. Jej miękkie wargi delikatnie pieściły moje. O mój Boże.
- Obiecuję, że już nigdy cię nie zostawię. - powiedziałem i przytuliłem ją tak czule, jakby zależało od tego całe nasze życie.
- Kocham cię Zayn
- Kocham cię [T.I]
piątek, 8 sierpnia 2014
Imagin Zayn #7
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz