Jedziemy z chłopcami na przejażdżkę na skuterach. Po kilku minutach jazdy dotarliśmy na drogę gdzie samochody od dawna już nie jeżdżą. Niedaleko wybudowali nową, a ta została zamknięta.
Długo jeździliśmy, serio. Nawet zdążyło się zciemnić, a na horyzncie pojawiła się mgła przypominająca chmury.
- Ej, wracajmy już lepiej. W taką pogodę nie jest bezpiecznie. - powiedziałam, gdy zrobiliśmy krótką przerwę.
- [T.I] przesadzasz, jeszcze chwilę... - przeciągnął niezadowolony czarowłosy.
- Nie Zayn! Nie chcę oglądać cię potem w szpitalu, albo jeszcze gorzej, na cmentarzu! - krzyknęłam.
- Ale będę ostrożny. No pozwól, ostatnia rundka. Nie daj się prosić.
- Moje zdanie się tu wogóle liczy, hmm? Wracamy! - moje słowa chyba nic tu nie dały bo chłopak zaczął poprawiać swój kask. Podświadomość mówiła mi, bym nie dawała za wygraną. Boże, mam nadzieję, że nic im się nie stanie. Podeszłam jeszcze do mulata i mocno go przytuliłam.
- Zayn, proszę cię, uważaj na siebie. Nie chcę cię stracić. - on zaczął zdejmować swój kask. Czyżby zmienił zdanie? To jednak złudzenie. Zdjął kask, żeby mnie pocałować, po czym spowrotem go założył.
I pojechali. A ja stałam tak jak kołek i modliłam się, żeby wszyscy wrócili z tego bez szwanku. Już kiedyś jeździli podczas takiej pogody i co? Wszyscy, oprócz Nialla wylądowali w szpitalu. A Zayn był w stanie ciężkim. To ich nic nie nauczyło? Ah te ich hobby.
Miała być tylko jedna rundka, a było ich o wiele więcej. Tym razem przyjechali wszyscy oprócz Malika.
- Gdzie on jest?! - wykrzyknęłam w twarz Stylesa.
- Zaraz go zobaczysz. Mówił, że to specjalnie dla ciebie. - odparł pewny siebie Harry.
- Co?! Co on chce do chuja zrobić? - bicie mojego serca znacznie przyspieszyło.
- Nie martw się, wie co robi. Głupi nie jest - uspokajał Niall. Nie jest głupi? No kłóciłabym się.
Nagle ujrzałam światła zza górki. Nadjeżdżał właśnie. Jechał z ogromną prędkością.
- O nie... - wyszeptałam. Bardzo martwiłam się o niego.
- Zaraz będzie najlepsze! - krzyknął Louis. Co takiego?! Ja tu nic fascynującego nie widzę. Nagle zauważyłam jakby tracił równowagę. To samo było kiedyś. I stało się! Wpadł w jakieś stare przydrożne drzewo. Był jeden wielki huk. Od razu pobiegliśmy do niego. Jego zakrwawiona twarz. Wszędzie krew. Nie.. on jest nieprzytomny!
Po kilkunastu minutach przejechała karetka. Reanimacja trwała chyba ze 20 minut. To normalne? Nagle podszedł do mnie ratownik.
- Pani jest jego dziewczyną? - zapytał a ja pokiwałam głową. - Bardzo mi przykro, nie udało nam się go uratować. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy.
- Nieeee! Zaayyn! - krzyknęłam na cały głos po czym zorientowałam się, że to był jeden pierdolony koszmar. Zaświeciłam lampkę, usiadłam i zaczęłam płakać. Cała się trzęsłam.
Nagle do pokoju wszedł zdezorientowany Zayn. Musiał usłyszeć moje krzyki.
- [T.I] co się stało?! - spytał a ja schowałam głowę w poduszkę.
- Powiesz mi o co chodzi? - ponowił pytanie. Nie wiedziałam, czy mu powiedzieć. Kilka godzin wcześniej poprosił mnie o chodzenie, ale ja nie byłam pewna swoich uczuć do niego i powiedziałam 'nie'. Potem długo o tym myślałam. Ten sen pewnie był tego skutkiem.
- Mam sobie iść? - wyrwał mnie z moich rozmyślań.
- Nie.. nie Zayn. Zostań jeśli możesz. - wciąż byłam bardzo roztrzęsiona i naprawde nie chciałam być teraz sama. Na moje szczęście się zgodził. Usiadł. Dłuższą chwilę milczeliśmy. W sumie to trochę niezręcznie było mi rozmawiać z nim po tym jak go potraktowałam. Przecież ja go kocham. Naprawdę go kocham. Powinnam mu wszystko wyjaśnić.
- Zayn...? - odwrócił wzrok w moją stronę. Był smutny, zamyślony. - Przepraszam... za dzisiaj..
- Nie no spoko. Możemy już o tym nie gadać? - nie byłam już na tyle odważna, by powiedzieć mu o tym co czuję. Nagle chłopak wstał i skierował się do drzwi. - Ja już może pójdę. - odparł a ja szybko zwlekłam się z łóżka i podbiegłam do niego.
- Zayn.. poczekaj. Ja musze ci coś powiedzieć. - złapałam go za rękę i popatrzyłam prosto w oczy. - Ja miałam straszny sen, że ty.. - zaczęłam ale łzy momentalnie stanęły mi w gardle. Po chwili znów kontynuowałam - że ty miałeś wypadek i... nie przeżyłeś tego. To dlatego krzyknęłam. Zayn ja cię kocham! Jesteś dla mnie ważny, bardzo ważny. Jeśli nie jest za późno to... - przerwał mi i lekko musnął mnie w usta.
- Nie jest, kocham cię [T.I]. - odparł i przytuliłam go tak bardzo czule. On jest cudowny. Kocham go najbardziej na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz