środa, 30 lipca 2014

Imagin Zayn #4

- [T.I] jedziesz do Londynu! - oznajmiła mama. O Boże, czy to możliwe?! Nie mogę w to uwierzyć. Łzy mimowolnie zaczęły spływać mi z oczu.
- Dziękuję mamo, kocham cie - odparłam i mocno ją przytuliłam.
- Podziekuj cioci, że pozwoliła ci pomieszkać przez wakacje w swoim domu, a nie mi - uśmiechnęła się. Widać było że cieszyła sie moim szczęściem. - Jeśli chcesz to już w czwartek możesz wylatywać - poinformowała mnie, poklepala po ramieniu i wyszła. W czwartek czyli pojutrze, aaa!
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać ze szczęścia w poduszke. Co prawda, nie mam biletu na koncert one direction, chociaż na to przyjdzie jeszcze czas, ale może los się do mnie uśmiechnie i uda mi się ich spotkać zwyczajnie na ulicy. Tak.. to by było spełnienie moich marzeń...
Czułam ochote podzielenia się tą nowiną z przyjaciółką... eh zapomniałam, że jej nie mam. Nikogo nie mam oprócz rodziny i idoli. No i ludzi z twittera, ale to co innego. Cóż, bycie samotną to dla mnie już jakby styl życia.

*piątek*

Od wczorajszego wieczora jestem w mieszkaniu cioci. Narazie nigdzie nie wychodziłam. W sumie to nie było za dużo wolnego czasu, bo trzeba było sie rozpakowac i takie tam. Na szczęście ciocia zdążyła mi już pokazać okolice tego miejsca. Mam dobrą pamięć w takich sprawach więc nie było problemu z zapamiętaniem tego wszystkiego.
Kiedy ciocia wyszła do pracy, ja postanowiłam wyruszyć w "poszukiwanie" moich idoli. Chłopcy w środę grali tu niedaleko koncert, a z tego co piszą ludzie w internecie to nadal są w Londynie. Wiem, że szanse na ich spotkanie są znikome, ale do spełnienia marzeń powinniśmy wykorzystywac każdą nadarzającą sie okazje. Napisałam jeszcze do cioci smsa i wyszłam.

*godzinę później*

Mam wrażenie jakbym obeszła Londyn już ze sto razy a chłopców nadal nigdzie nie widać. Gdyby udało mi się chociaż z jednym z nich porozmawiać, nie ma znaczenia z kim.. eh, trudno sie mówi, nie dziś to jutro.
Lekko zmęczona usiadłam na ławce w parku blisko mojego domu. Jakoś smutno mi sie zrobiło. Łzy zaczęły mi spływać powoli po policzkach. Podwinęłam rękaw mojej koszuli by popatrzeć sobie na blizny sprzed dwóch tygodni. Miałam te jebane myśli czy może by zrobic kolejne kreski i zepsuć to wszystko co udało mi się osiągnąć. Ale dlaczego? Dlatego, że nie spotkałam chłopców? Czy tak po prostu? Jestem jakaś beznadziejna... Ale musze wytrzymać, przynajmniej do końca wakacji. Obiecałam to komuś kogo bardzo kocham.
- Nie poddam się - powiedziałam sama do siebie i otarłam łzę z policzka.
- Tak trzymać - odparł ktoś.. właśnie kto? Odwróciłam się w strone dochodzącego głosu i moim oczom ukazał się... Zayn Malik. Mój idol. Uśmiechał się do mnie i był to uśmiech pocieszający i dodający otuchy.
- Zayn.. - nie umiałam nic wiecej powiedzieć. Złapałam sie za serce, które tak strasznie mi waliło. Boże, myślałam, że dostanę zawału.
- Tak, to ja. - odparł a ja zaczęłam płakać ze szczęścia. To uczucie nie jest do opisania. - Czemu płaczesz skarbie? - zapytał z troską w głosie i usiadł obok mnie.
- Bo.. spotkałam swojego anioła. - powiedziałam i uśmiechnęłam sie lekko dając mu do zrozumienia, że to o niego chodzi.
- To miłe, ale... wcześniej też płakałaś, prawda? Powiesz mi o co chodzi?
- Myślałam o tym, że nigdy was nie spotkam - powiedziałam z nutą smutku w głosie.
- Ale udało ci się. To znaczy nie cały zespół, ale mnie tak
- I to najważniejsze, teraz mogę umierać spokojnie wiedząc, że moje największe marzenie się prawie spełniło.
- Prawie?
- Yhym.. moge cię przytulić?
- Jasne kochanie - odparł i wyciągnął ramiona do uscisku. Przytuliłam go tak czule, że zapomniałam o całym świecie dookoła. Liczyła się tylko ta chwila teraz. Niech trwa to wiecznie.
- Chcę już umrzeć - powiedziałam wciąż wtulona w Zayna.
- Żartujesz sobie? - odsunął się na chwile i popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. - Nie możesz tak mówić.
- Mogę. Wiesz co? Mam wrażenie jakby nic poza śmiercią mi nie zostało.
- Widzę, że masz jakiś problem. Chcesz o tym pogadać? - zaproponował
- Hmm..ok - zgodzilam sie i uśmiechnęłam się do niego szczerze. Nie chcę o tym gadac ale zrobię wszystko, by pobyć jak najdłużej z moim idolem.
- W takim razie może udamy się gdzieś w inne miejsce?
- Tu niedaleko jest dom mojej cioci, możemy tam pójść i spokojnie porozmawiać. Ciocia i tak jest w pracy. - poinformowałam chłopaka po czym ruszyliśmy w droge. Szliśmy jakieś 10 minut. Usiedliśmy w pokoju gościnnym, to znaczy sam Zayn usiadł bo ja poszłam po herbatę do kuchni. Potem chwile gadaliśmy o mnie, w sensie jak sie nazywam, skąd jestem i takie pierdoły.
- To co, powiesz mi co się dzieje? - spytał z nadzieją, że o wszystkim mu opowiem ale nie wiem czy to zrobie.
- Nie wiem.. tak bardzo nie lubię o tym gadać. - odparłam
- Może czas sie otworzyć, pomóc sobie. - spojrzałam na niego i cicho westchnęłam. W sumie to nie wiedziałam od czego zacząć. - Tam w parku zauważyłem na twojej ręce... blizny. Czemu to robisz?
- Żeby zapomnieć chociaż na chwile o wszystkich problemach.. - zaczęłam bawić sie swoimi palcami by uniknąć jego wzroku. Kurwa ja tego nie powiem. Ale z jednej strony to dzięki niemu jeszcze żyje to chyba mógłby o tym wiedzieć. Nagle Zayn złapał mnie za rękę, by dodać mi otuchy.
- Spokojnie - uśmiechnął się lekko.
- Główny problem tego wszystkiego to... samotność. Zawsze byłam nieśmiała, nie miałam przyjaciół, chodziłam sama. To było od podstawówki.. - westchnęłam cicho by zrobić sobie krótką przerwe.
- Wiesz.. ja też zawsze byłem nieśmiały. Tylko w swoim towarzystwie czułem się dobrze.
- No a ja nie miałam takiego towarzystwa. Nigdy. Z czasem przyzwyczaiłam sie do samotności, uważałam to za całkiem normalne. Gorzej było gdy rok temu poszłam do liceum. Pamiętam pierwsze dni. Nie umiałam znaleść koleżanki, cały czas siedziałam sama, prawie z nikim nie rozmawiałam. Po szkole często płakałam, czy to w autobusie czy w swoim pokoju. Myślałam, że znajde chociaż wsparcie w swojej rodzinie, ale oni tylko wytykali mi, że nie mam przyjaciół. To bolało tak bardzo...
- Wiesz, oni pewnie chcieli cię jakoś zmobilizować do tego byś znalazła sobie koleżankę. Napewno nie mieli złych zamiarów.
- Być może.. ale osobom nieśmiałym nie jest łatwo się przełamać i od tak zacząć rozmawiać z innymi.
- Wiem, doskonale cie rozumiem. Okej, mów dalej.
- W sumie to nie wiem co jeszcze powiedzieć... - odparłam
- A te blizny.. to stąd? - zapytał z lekkim zawachaniem jakby wiedział, że ten temat tak bardzo boli.
- Tak.. pamiętam te gorsze dni kiedy miałam doła. Nie raz chodziłam do łazienki dziadka, bo wiedziałam, że ma tam swoje żyletki... Kilka razy byłam już pewna, ale powstrzymywałam się. Bałam sie bólu? Chyba tak. A pierwszy raz kiedy to zrobiłam.. pokłóciłam się z mamą o to, że nie mam przyjaciół, żebym zaczęła więcej rozmawiać z klasą. Takie pierdoły. Ale mnie to jednak zabolało. Sięgnęłam po żyletkę i... - westchnęłam - zrobiłam kilkanaście kresek. Potem pare dni pod rząd to robiłam. Chciałam zapomnieć o tym, że jestem nikim w porównaniu do rówieśników z mojej klasy. Że jestem samotna i prawdopodobnie będę do końca życia. Wyładowywałam stres na swoim ciele poprzez ból. Wkońcu nadeszły wakacje. Przestałam się ciąć. Może gdyby nie twitter to nigdy bym nawet tego nie zaczęła,  ale wszyscy pisali, że to przynosi ulge więc musiałam spróbować. Rodzice mówili, że to przez twittera i... was nie mam przyjaciół bo zajmuje się waszym życiem, a nie swoim. Może mieli trochę racji, ale nieśmiała byłam zanim was poznałam.
- Tak mi przykro.. źle sie czuje z myślą, że przez nas.. że przez nas sie krzywdzisz. - spuścił głowę w dół jakby chciał otrzeć łzy choć tak naprawdę nie płakał.
- Nie przez was. Nigdy nie myśl w ten sposób. Szczerze, gdyby nie wy to dawno by mnie tu nie było..
- Co masz na myśli? - zapytał lekko zszokowany
- To wszystko powoli mnie wykańczało. Nie wiem.. Miałam czasami myśli samobójcze, tak na poważnie. Nawet wymyśliłam sposób na całkiem miłą śmierć. Tabletki nasenne plus alkohol świetnie współgrały by w tej sytuacji. - uśmiechnęłam sie do siebie z sarkazmem ale szybko zmieniłam wyraz twarzy zważając na powagę sytuacji. Zayn był zdezorientowany, nie dziwię mu się. - Pamiętam, jakiś tydzień po tym jak ostatni raz sie pocięłam... znowu to zrobiłam, nawet nie miałam powodu. Ale nie to istotne. Pare dni potem śniłeś mi sie, że cie przytuliłam. Powiedziałam ci 'kocham cie' a ty odpowiedziałeś 'ja ciebie bardziej' - uśmiechnęłam sie do siebie przypominając te chwile. - i wiesz co? Po tym śnie zrozumiałam, że naprawdę mnie kochasz. I obiecałam sobie, że przynajmniej przez wakacje nie zrobię sobie krzywdy. I.. jeszcze coś sobie obiecałam ale nie wiem czy dotrzymam słowa. - zatrzymałam się na chwile by po chwili móc znowu kontynuować - Powiedziałam sobie, że dopóki nie pójdę na wasz koncert w Polsce, to... jakoś przeżyje. Ale w Polsce pewnie nigdy sie nie pojawicie, więc przyjechałam tu. I udało mi się ciebie spotkać. Jestem taka szczęśliwa.. - chyba to co najważniejsze co miałam do powiedzenia, powiedziałam.
- Nie wiem co mam powiedzieć.. - odparł
- Nie musisz nic mówić, ważne że mnie wysłuchaleś. Dziękuję.. - powiedziałam i spojrzałam na niego, ale miał spuszczoną głowę w dół.
- Nie umiem pocieszać - podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. O kurwa..
- Zayn? Ty płakałeś?! - zapytałam niemal krzycząc. Miał czerwone oczy. Przez ten cały czas patrzyłam wszędzie byle nie na Zayna bo nie umiałabym inaczej opowiedzieć mu o tym wszystkim. O Boże...
- Przepraszam.. gdzie jest toaleta? - zapytał a ja wskazałam mu na drzwi pierwsze przy wejściu. Poszedł tam, nie było go dobre pare minut. Co go tak naprawde doprowadziło do łez? Wzruszył się tak bardzo tym co powiedziałam? Po chwili wyszedł, nie miał już takich czerwonych oczu. Pewnie obmył sobie twarz wodą, tak mi się wydaje.
- Zayn czemu płakałeś? - zadałem pytanie ze smutkiem w głosie.
- Wzruszyłem sie troche i uświadamiłem sobie coś. Uświadamiłem sobie jak wiele Directioners takich jak ty może robić sobie krzywdę... przez nas. - powiedział a jego oczy natychmiast zaszkliły się na ostatnie słowa. - Codziennie musicie walczyć z ludźmi, którzy obrażają nas na każdym kroku. Gdy jednych nie obchodzi to co myślą o nas hejterzy, drudzy robią sobie w tym czasie krzywdę. Niszczą swoje piękne ciała bo nie radzą sobie przez innych. To jest straszne.. a my... - załkał cicho - a my nie możemy z tym nic zrobić. - skończył a z moich oczu znowu zaczęły wypływać łzy.
- Zayn.. wy codziennie ratujecie wiele swoich fanek. Dla wielu z nas jesteście powodem do życia. Wiele z nas zaczęło akceptować siebie i swój wygląd dzięki wam. Sprawiacie, że się uśmiechamy nawet w najgorsze dni. Dla niektórych jesteście ich całym światem, bo nikogo innego oprócz was nie mają. Nawet nie wiesz ile dla nas znaczycie. Kochamy was szczerze z całego serducha. A w miłości zdarzają sie różne przykrości. U nas są to często krzywdzące słowa od ludzi. Ale mimo to nie rezygnujemy z tego pięknego uczucia, bo za bardzo was kochamy i jesteście dla nas ważni. - powiedziałam, przyznam, że nawet piękne słowa, a Zayn lekko się uśmiechnął i mnie przytulił.
- Jednak wiele z nich popełnia samobójstwo.. - odparł cicho
- Tak, bo już wystarczająco dużo strasznego przeżyli i nie dają rady ciągnąć tego dalej. Ale gdyby nie wy... być może zrobiliby to znacznie wcześniej.
- Kocham cie tak bardzo. Kocham wszystkie nasze Directioners
- Ja ciebie też, Zayn. - szepnęłam mu do ucha. Wciąż tkwiliśmy w tym cudownym uścisku, gdy nagle chłopak odsunął się na chwilę ode mnie.
- [T.I] obiecaj mi coś... - spojrzałam na niego by dalej kontynuował - nigdy więcej nie niszcz swojego ciała. I nie zrób najgłupszego.. nie chce żebyś odeszła, na zawsze.
- Przepraszam, ale tego nie moge obiecać, nie dam rady.
- Wszystko co złe, przeminie, a blizny pozostaną ci na całe życie. Za dwa lata kończysz liceum. Wytrzymasz.
- Wątpię
- Uda ci się. Ja w ciebie wierzę.
- To kochane z twojej strony, ale nie wiem... naprawde nie wiem.
- Obiecaj mi to, prosze - powiedział z nadzieją w głosie. Kurwa co mam powiedzieć, przecież ja nie wytrzymam, nie dam rady. A może ten sen i ta rozmowa z Zaynem to przeznaczenie?
- Oo..obiecuje - zająknęłam się chwilę ale wkońcu się udało. Zayn uśmiechnął się i znów się do mnie przytulił. On jest szczęśliwy, chyba. Nie mogę go zawieść, nie zrobię tego więcej!
- Zobaczysz, dasz radę! Jak skończysz liceum to nie raz będziesz na naszym koncercie.
- Mam taką nadzieję - uśmiechnęłam się do samej siebie.
- Masz jakiś pisak? - zapytał. Yyy.. po co to pytanie? Kiwnęłam głową i przyniosłam z kuchni jakiś flamaster. Podałam mu. - A teraz podciągnij rękaw - zrobiłam to co kazał, a na widok blizn na mojej ręce momentalnie powiększyły mu się oczy. Westchnął cicho i zaczął coś rysować.
- To jest motylek - powiedział, gdy oderwał pisak od mojej skóry - który będzie chronił cie za każdym razem, gdy będzie ci smutno, gdy będziesz miała doła. Mimo, że pewnie i tak zmyjesz go dzisiaj podczas kąpieli to nigdy o nim nie zapomnij.. nigdy nie zapomnij o mnie. - odparł i spowrotem zawinął rękę w ubranie.
- Dziękuję - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. - Wiedz, że nigdy o tobie nie zapomnę. - uśmiechnął się.
- Ja o tobie też nie zapomnę. Bardzo mi przykro, ale powinienem sie już zbierać. - smutek w jego oczach ponownie zagościł. Z resztą nie tylko w jego, mi też było bardzo smutno, że musze się żegnać z moim idolem. Zrobiłam sobie jeszcze parę zdjęć z nim i przytuliłam się do niego.
- Zayn dziękuję ci za tą rozmowę. Nawet nie wiesz jak wiele mi ona pomogła.
- Nie ma sprawy, ja również dziękuję skarbie.
- Jesteś moim całym światem, kocham cie.
- Kocham cie bardziej - posłał mi ten cudowny uśmiech, który ja odwzajmniłam i... wyszedł.
Od razu weszłam na twittera i wstawiłam zdjęcia moje z Zaynem oraz to z motylkiem. Ludzie cieszyli się moim szczęściem, cudowne uczucie.
Przez całą resztę dnia płakałam ze szczęścia. Płakałam, że spotkałam mojego anioła i że miałam szansę z nim porozmawiać, przytulić. Spełniłam swoje największe marzenie. Tak bardzo go kocham.

wtorek, 29 lipca 2014

DLA WSZYSTKICH DIRECTIONERS

"To jest dla dziewczyn, które mają tendencję do nie spania do nocach słuchając muzyki, która przypomina im o ich aktualnej sytuacji. Które ukrywają swoje lęki, krzywdy, ból i łzy pod uśmiechami, śmiechem i chichotaniem każdego dnia. Dla dziewczyn które mają serce na dłoni. Dla dziewczyn, które modlą się, żeby wszystko chociaż raz się udało, a one były usatysfakcjonowane. Dla dziewczyn, które krzyczą i płaczą w poduszkę, bo wszyscy inni nie potrafią słuchać. Dla dziewczyn, które mają sekrety, ale nikomu o nich nie powiedzą. Dla dziewczyn, które codziennie popełniają błędy i żałują. Dla dziewczyn, które nigdy nie wygrywają. Dla dziewczyn, które nie śpią myśląc o tym jednym chłopaku, mając nadzieję, że któregoś dnia zostaną przez niego zauważone. Dla dziewczyn, które akceptują życie takie, jakim jest, dla tych które mają nadzieję, że po drodze stanie się ono lepsze. Dla dziewczyn, które kochają całym sercem, mimo że zawsze kończą ze złamanym. Dla dziewczyn, które myślą że to koniec. Dla prawdziwych dziewczyn, dla wszystkich dziewczyn: jesteście piękne." - Zayn Malik

poniedziałek, 28 lipca 2014

Imagin Zayn +18 #3

Dzisiaj wieczorem, o godzinie 18.00 zaczyna się impreza urodzinowa u mojego kuzyna. Prawie się nie znamy, ale zaprosił i głupio było odmówić. Jednak głównym powodem był Zayn Malik, który również miał być na imprezie. Tak, ten Zayn, mój anioł. Z kuzynem Brunem poznał się podczas jakiegoś wywiadu i od tamtego czasu się kolegują.
Jest godzina 17.33. Zadzwoniłam już po taksówkę, by się nie spóźnić. Zaczęłam się ubierać. Założyłam śliczną turkusową koronkową sukienkę i beżowe buty na obcasie. Do tego wzięłam, tego samego koloru co buty, kopertówkę. Gotowa wyszłam przed dom i wsiadłam do czekającej już taksówki. Po kilkunastu minutach jazdy byłam już przed wejściem na działkę, gdzie miało się odbyć przyjęcie. Przed lokalem nikogo nie było. Zaskoczyło mnie to bardzo. Poczekałam jeszcze chwilę i lekko zdenerwowana wyszłam na parking zobaczyć czy ktoś może przyjechał. Nareszcie.... Akurat szedł w moją stronę jakiś mężczyzna. Był szczupły, ubrany w elegancki garnitur. Szybkim krokiem przybliżał się w moją stronę. Spojrzałam na jego twarz i... nogi się pode mną ugięły. To był Zayn, we własnej osobie, mój najwiekszy skarb. Serce waliło jak oszalałe. Po chwili chłopak był tuż obok mnie. Zaczął coś mówić, ale to wszystko... to całe zdarzenie... nie pozwalało mi żebym cokolwiek zrozumiała. Przeciez on wlasnie do mnie gada!
-Oh przepraszam, zamyśliłam się. Możesz powtórzyć? - poprosiłam i posłałam do niego wielkiego banana na twarzy. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Wdech... wydech... wdech.... wydech...
-Nie wiesz gdzie są wszyscy? - zapytał 
-Nie wiem... przyszłam tu chwilę temu i nikogo nie widziałam.
-Może są w środku? - no tak... jak ja mogłam o tym nie pomyśleć. Wzruszyłam ramionami i razem z Zaynem ruszyliśmy w strone drzwi.
-Tak wogóle to jestem Zayn, a Ty? - przedstawił się, chociaż niepotrzebnie. Ja wiedziałam jak on się nazywa, widziałam o nim wszystko, no prawie wszystko.
-[T.I]... - wyszczerzyłam rząd białych zębów. Po chwili weszliśmy do środka. Do Zayna rzuciło się kilka piszczących fanek, a on zatrzymał się, porozdawal autografy i takie tam. Ja w tym czasie poszłam do kuzyna, złożyłam mu życzenia i dałam prezent. Następnie zasiadłam przy stole. Obok mnie było jeszcze jedno wolne miejsce , które po chwili zajął Zayn. Byłam bardzo zaskoczona i szczęśliwa. Po chwili podano pierwsze danie, potem drugie... i chwila odpoczynku od jedzenia. Rozbrzmiała głośniejsza myzyka i większość ruszyła na parkiet.
-Yykhm - chrząknął Malik - może zatańczymy? - zapytał i wyciągnął rękę. Byłam bardzo zdziwiona tą propozycją, przecież on tańczyć nie umie. Przynajmniej on sam tak twierdzi. Zgodziłam sie i po chwili wywijaliśmy na parkiecie. Przetanczyliśmy ze trzy piosenki. Boże, jak niską on ma samoocene?! On tańczy naprawde dobrze. Lekko zmęczona wróciłam do stołu, napiłam sie coli i wyszłam na zewnątrz. W ogrodzie była huśtawka, więc popędziłam jak dzikie napalone dziecko do niej i zaczęłam sie bujać. Nagle ktoś zaczął mnie kołysać od tyłu. Troszke sie wystraszyłam ale gdy tylko zobaczyłam kto to jest od razu sie uspokoilam. Brązowooki.
- Oh to ty - odetchnęłam z ulga.
-Nie idziesz sie bawic? - zapytał ciągle przyglądając mi sie. Zayn Malik na mnie patrzy. To jest sen, prawda? Bo takie rzeczy nie zdarzają sie w realnym życiu.
- Trochę odpoczne i wracam na parkiet - uśmiechnęłam sie do niego co odwzajemnił.
- To tak samo jak ja - zasmialismy sie
- Musze przyznać że całkiem dobrze tańczysz, a mówisz że nie umiesz
- Skąd to wiesz? Jesteś fanka? - zasmial się a ja strzeliłam buraka. Oops. Chociaż w sumie i tak miał sie o tym dowiedzieć, wiec co tam..
- Tak
- Domyslilem sie juz gdy pierwszy raz mnie zobaczyłas.
- Naprawde to tak widac? - zasmial sie kiwając głową. - Może dlatego że jestes moim ulubieńcem..
- Ojej serio? Miło to slyszec skarbie. - dal mi buziaka w policzek po czym natychmiast zalałam sie rumieńcami
- Kocham was tak bardzo, bardzo, bardzo, jejku. - odparlam i lekko go przytulilam, o Boze.
- My ciebie też bardzo, bardzo, bardzo. - awww.
Potem poszliśmy na salę, dużo tańczylismy, rozmawialismy. I tak zeszlo sie do północy. Gdy sie dobrze bawisz to ten czas tak szybko leci. Byłam troszkę zmęczona wiec wypilam małą kawe i wyszłam na dwór. Wyjelam telefon i wykrecilam odpowiedni numer.
- Dobry wieczór, chciałabym zamówić taksówkę na... - zaczelam mówić gdy nagle ktos zabral mi telefon z ucha. Ze strachu krzyknęłam.

- Spokojnie, to tylko ja - odparł tym swoim seksownym głosem Malik.
- Eej, wystraszylam sie serio. - udawalam obrażoną.
- No przepraszam skarbie - i zaczęliśmy sie śmiać.
- Dobra, dobra. Moge odzyskać swój telefon?
- Tak, jesli zgodzisz sie bym to ja cię odwiózł. - zaproponował, co mnie nieźle zamurowało.
- No nie wiem - oczywiście, że wiem.
-No prosze, co ci szkodzi? - wciąż nalegał.
- A tobie co tak na tym zależy? - zapytalam.
- Chce byc po prostu miły. - ukazał szereg swoich białych zębów.
- Jesteś dla mnie miły, Zayn. Ale ok, zgadzam się. - odparlam po czym zlapal mnie za rękę i zaprowadził do swojego auta. Otworzył mi drzwi jak prawdziwy dżentelmen, a ja odwdzięczyłam sie mu slodkim uśmiechem. Podjechaliśmy pod moj blok po czym wysiedlismy z samochodu.
- Dziekuje bardzo za mile spędzony wieczór i... - zaczęłam ale przerwal mi to Zayn delikatnym pocałunkiem w usta. Nogi zrobiły mi sie jak z waty, a serce waliło tak starsznie szybko. Gdy na niego spojrzalam byl bardzo speszony i.. zawstydzony?
- Przepraszam, to nie powinno sie wydarzyc. - tłumaczył sie chlopak.
- Powinno.. nie przepraszaj - powiedziałam i lekko go pocałowam. Co ja robię?! Podoba mi sie to, ale najgorsze jest to że to mój idol. Potem zaprosilam go do mieszkania, i sie zgodził bez większego namysłu. Zrobiłam dwie gorące herbaty i zaczęliśmy rozmawiać.
- Jesteś piękna [T.I] - czy on mi właśnie powiedział komplement? Zarumienilam sie na policzkach.
- Przesadzasz..
- Wiem co mówię - odparl i założył mi pasemko włosów, ktore wlasnie mi odpadło na twarz, za ucho. - Jesteś piękna i seksowna. Z chęcią pozbył bym się z ciebie tej sukienki. - przybliżył się i zaczął lekko muskać moją szyję. Tak bardzo mi się to podobało. Zawiesiłam ręce na jego karku i zaczęłam go zdecydowanie całować. Zayn złapał mnie za pupe i posadził na stole. Zaczął rozsuwac sukienke a każdą nowo odsłoniętą część obdarzał mokrymi calusami. W końcu pozbył się mojej sukienki w całości i rzucił ją gdzieś w kąt. Wziął mnie w swoje silne ramiona i zaniósł na łóżko w mojej sypialni. Seksownymi ruchami zdejmował swoją koszule, potem spodnie. Po całym ciele zostawiał mokre ślady po pocałunkach. Swoim ustami pracującymi przy moich udach tuż przy 'wejściu' doprowadzał mnie do szaleństwa. Dodatkowo ten jego lekki zarost...
- Oh Zaaayn.. - wzdychałam z podniecenia. Zachęciło to go do kolejnych ruchów. Pewnym siebie pociągnięcie zdjął moje majtki i rzucił za siebie. Od razu pocałował mnie w tym miejscu, a potem chuchnął zimnym powietrzem. Oh to było.. takie podniecające. Nagle zdecydowanym ruchem włożył we mnie jeden palec i zaczął nim delikatnie poruszać. Po chwili dołączyły jeszcze dwa palce. Wiedział jak mnie zadowolić.
-Za..za..zayn..
Czułam, że za chwilę dojde.. kilka ruchów palcami i przyjemna fala rozkoszy rozlała sie po całym ciele. Wytrysnęłam prosto na jego rękę, którą seksownie oblizał.
- Mmm - mruknął Zayn. Ciężko sapałam ale postanowiłam że teraz ja przejme inicjatywe. Wstałam,  obeszłam go z drugiej strony i pchnęłam lekko na łóżko. Bawiłam się jego kolegą przez materiał obcisłych bokserek. Czułam jak pod wpływem mojego dotyku się powiększa. Nie czekałam długo, by ściągnąć ostatnią część ubrań z niego. Gdy tylko zobaczyłam jego przyjaciela zdziwiłam sie że jest on aż tak duży. Delikatnym ruchem włożyłam go do ust. Najpierw kręciłam językiem kółeczka na jego główce. Potem lekko przygryzałam. Czułam że podoba mu się to.
- Boże [T.I].. - złapał mnie z włosy i przyciągnął bliżej siebie tak, że jego członek prawie w całości był w moich ustach. Poruszalam głową do przodu i tyłu a Zayn wydobywał z siebie ciche jęki. Boże, to takie podniecające.
- Nie.. dam.. rady dłużej... [T.I].. - wysapał Malik. Po chwili poczułam słoną ciecz w ustach. Połknęłam, było całkiem dobre.
- Boże, jesteś cudowna... - odparł ciężko chłopak. Odetchnął chwile po czym położył mnie na łóżko i zawisł nade mną. Popatrzelismy sobie w oczy i zaczęliśmy się z wielką namiętnością całować. Przy moim wejściu czułam jego kolege. Nie śpieszyło mu sie więc sobie pomogłam. Przytuliłam go w taki sposób, że wbił sie we mnie. Uśmiechnął się zadziornie po czym zaczął sie we mnie poruszać, z początku delikatnie bym mogla przyzwyczaić sie do wielkości jego kolegi a potem coraz gwałtowniej. Pchaliśmy do przodu i tyłu. Istne szaleństwo. Wyjął swojego kolegę, po czym zdecydowanym ruchem wbił się we mnie ponownie.
- Aaa Zayn! - krzyknęłam zarówno w lekkim bólu jak i rozkoszy. Nie trzeba było wiele byśmy wytrysnęli. Doszliśmy prawie w tym samym czasie. Kurwa to było coś wspaniałego.
- [T.I]... jesteś cudowna.. - wysapał po czym wpił się z pełną namiętnością w moje usta. Kiedy przestaliśmy sie całować z trudem łapaliśmy oddechy.
- To była najpiękniejsza noc w moim życiu Zayn - odparłam, a chłopak uśmiechnął się triumfalnie. Przykryliśmy się kołdrą i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
*następnego dnia*
Obudziłam się coś koło 10. Chciałam popatrzeć na Zayna, na to jak słodko śpi, ale go nie było. Pewnie poszedł do toalety. Wyszłam go poszukać ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Mogłam się przecież spodziewać, że szybko o tym zapomni. On - znany wokalista z One Direction, ja - ... no właśnie, zwykła fanka. W sumie co ja sobie myślałam.. że będziemy żyli długo i szczęśliwie? To nie bajka tylko pieprzone życie. Troszeczke się zawiodłam ale nadal go kocham jako idola i nigdy nie przestanę. Mój anioł.
Po długich rozmyśleniach poszłam do pokoju siostry po.... test ciążowy. Z całej tej sytuacji zapomnieliśmy o antykoncepcji. Poszłam do toalety i zrobiłam to co należy robić. Teraz wystarczyło odczekać kilka minut i sprawdzić wynik. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Kto to może być tak z rana? Otworzyłam i zobaczyłam przed sobą wielkiego misia, chyba większego ode mnie. Uśmiechnęłam sie do siebie choć nie do końca wiedziałam o co chodzi. Zza misia ujrzałam bukiet kwiatków, które niósł nie kto inny jak Zayn Malik.

- A to jest dla najpiękniejszej i najcudowniejszej dziewczyny na świecie- odparł wręczając mi kwiaty.
- Dziękuję - odparłam i słabo się uśmiechnęłam, udając urażoną po jego zachowaniu.
- Możemy pogadać? - zapytał już nieco poważniejszym tonem
- Jasne, Zayn. Wejdź - po drodze zabraliśmy wielkiego misia sprzed drzwi do środka. Usiedlismy w pokoju na kanapie.
- [T.I].. zachowałem się jak idiota... wystraszyłem się, nawet nie wiem czemu, może dlatego, że jesteś fanką czy coś innego, nie wiem, i uciekłem. Jest mi tak strasznie głupio. Dopiero u siebie zrozumiałem, że bez ciebie jest tak inaczej, mimo że znamy sie tylko jeden dzień to jakoś tak.. no.. brakowało mi ciebie. Naprawde bardzo cie przepraszam i jeśli możesz, daj mi jeszcze jedną szansę. - powiedział takie piękne słowa, aż mnie zamurowało.
- Zayn według mnie to była jednorazowa przygoda, więc nie rozumiem dawania drugiej szansy.. - odparłam a chłopak z pełnego nadziei zmienił sie w bardzo smutnego. Wyglądał jakby zawalił mu sie świat. - Ale to nie znaczy że nie chciałabym spróbować. - nagle na jego twarzy znów zagościł ten cudowny uśmiech który tak bardzo kocham.
- Czyli mi wybaczasz? - zapytał
- Nie mam czego ci wybaczac. Jest dobrze tak jak jest. - odparłam. Byłam bardzo szczęśliwa.
- Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Kocham cie.
- Ja też.
- Ja też, że jesteś najszczęśliwszym facetem na ziemi czy ja też, że mnie kochasz? - zachichotałam z rozbawienia. On jest tali słodki.
- Oh Zayn, jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi i też cie kocham. - zaczęliśmy się śmiać. - Poczekaj tu chwilę, musze coś sprawdzić. - przypomniałam sobie o teście, którego wynik szybkim krokiem poszłam sprawdzić. Wróciłam do pokoju w dobrym nastroju.
- Co tam masz? Test ciążowy? - zapytał troche zaskoczony. Chyba boi sie poznać prawdy.
- Tak, ale spokojnie. Nie będziesz tatusiem. - zasmialam sie
- O to sie jeszcze w przyszłości postaramy - odparł i przytulił mnie od tyłu po czym dał buziaka w policzek.
- Zayn? Swoją drogą to zdecydowałeś się do mnie wrócić o tak o, czy może po naszej wspólnie spędzonej nocy? - zapytałam unosząc brew z zaciekawienia.
- Oh skarbie, ogólnie tęskniłem za tobą. Chociaż muszę przyznać, że nieźle radzisz sobie w te klocki.

Imagin Zayn #2

Z Harry'm jestem razem od około pół roku. Od jakiegoś czasu słabo nam się układa. Często się kłócimy, a gdy jest bardzo zdenerwowany, potrafi mnie nawet uderzyć. Nikomu o tym nie mówiłam, bałam się, że znowu mi się oberwie od niego. Na dodatek od niedawna podoba mi się Zayn, a ja chyba jemu, ale nie rozmawialiśmy o tym ze sobą, nie miałam odwagi. Chciałam mu o wszystkim powiedzieć, raz na zawsze uwolnić się od Harry'ego, ale nie potrafię. Jestem zbyt słaba psychicznie. Od kilku dni non stop ostro się kłócimy. On robi mi awanturę o byle co, nawet o najmniejszy szczegół z życia codziennego.
-Mówiłem Ci - krzyczał Harry - miały być dwie łyżeczki cukru! Debilko, do niczego się nie nadajesz...
-Przepraszam - odparłam - daj dosypie ci jeszcze.. - mówiłam przestraszona - tylko nie krzycz.
-Jak mam nie krzyczeć! Nie potrafisz nawet najprostszego zadania wykonać. Mówiłem dwie, a nie jedna!
-Dobrze... Pójdę już po cukierniczkę...
I tak jest prawie codziennie. Chłopcy to widzą. Nieraz Zayn czy Louis chcieli ze mną rozmawiać, ale jak tylko Harry nas zauważył, od razu zabierał mnie stamtąd ciągnąc mocno za rękę. Codziennie wieczorem karze mi robić głupie rzeczy... nago. A jak się go nie słucham to bije mnie po twarz, po całym ciele. Mam od tego straszne siniaki... nawet blizny. Jakiegoś wieczoru wyszłam na zewnątrz pooddychać świeżym powietrzem i uwolnić się choć na chwilę z jego rąk. Jednak Harry mnie znalazł i od razu podniósł głos.
-Co ty tu robisz?! Kurwa mać! Marsz do mojego pokoju! - wydarł się.
-Nie chcę. Proszę, daj mi dzisiaj spokój, źle się czuję.
-Nie wymyślaj. Idziesz po dobroci czy mam użyć siły?Zaczęłam płakać, ale nie wstawałam. Nagle poczułam ból na mojej głowie. Szarpnął mnie za włosy i kazał iść za sobą.
-Będziesz grzeczna? - kiwnęłam głową pociągając nosem. Musiałam się zgodzić, nie miałam innego wyjścia. - A teraz idź! Przy chłopakach nie pokazuj, że beczysz, bo inaczej to załatwimy.
Szliśmy za rękę jak szczęśliwa para, by nikt się niczego nie domyślił. Gdy chłopcy stracili nas z oczu, Harry wepchnął mnie z całej siły do pokoju. wszedł i zasunął drzwi na klucz.
-A teraz się zabawimy - powiedział z szyderczym uśmiechem. Doskonale znałam ten gest. Wiedziałam już co mnie czeka. Najpierw kazał zdjąć mi bluzkę, potem dalszą część ubrań. Sprzeciwiałam się, ale to nic nie dało, tylko dostałam po twarzy. Prosiłam, by dał mi spokój, ale na marne.
-Harry... daj mi coś powiedzieć. Pamiętasz jacy kiedyś byliśmy szczęśliwi razem? Media nawet uznawały nas za idealną parę. A teraz? Dlaczego to robisz?
-Weź idiotko! Kiedyś było kiedyś. Ludzie się zmieniają pod wpływem innych. To ty mnie zmieniłaś, to twoja wina! A teraz zamknij sie i rób co ci karze, bo jak cię pizdnę to się nie pozbierasz w miesiąc... - miałam łzy w oczach. Jak on mógł mnie winić za te codzienne horrory, które mi gotował? Nie mówiłam już nic i... rozebrałam się, tak jak kazał. Potem to on pozbył się ubrania i położył się na łóżku. Rozsunął nogi...
-No kochanie... wiesz co masz robić? Ssij to dziwko! - zrobiłam to z wielkim oporem, ale nie miałam innego wyjścia. Po wszystkim ubrał się i skierował się do wyjścia. - No dziś nie było rewelacji. Myślę, że jutro to nadrobisz. - oznajmił i wyszedł. Ja schowałam się pod kołdrę i cicho płakałam. Wstałam koło godziny 7.00. Harry jeszcze spał, więc mogłam się przez chwilę nacieszyć wolnością. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie był Lou i Zayn. Wzięłam plaster szynki z lodówki i nałożyłam na kromkę chleba. Wyszłam na zewnątrz. Nagle poczułam jak ktoś delikatnie opiera swoją dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się, to był Zayn.
-Hej, możemy porozmawiać? - zapytał zmartwiony. Kiwnęłam głową na 'tak' - Jaaa... przepraszam że się wtrącam, to nie są moje sprawy, ale martwię się. Codziennie chodzisz przygnębiona. Nie chcę patrzeć na twój smutek. Powiesz mi co się dzieje? - łzy zaczęły mi płynąć po policzku, pociągnęłam nosem.
-To nie jest takie proste, nie wiem czy powinnam Ci o tym mówić
.
-Nie płacz [T.I], zaufaj mi.
-Zayn... ja Ci ufam... tylko boję się... boję się Harrego - na ostatnie słowa ściszyłam głos.
-Nie układa się wam?
-Gorzej, ale... nie teraz, nie chcę o tym mówić
-No dobrze, rozumiem. Ale pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć i o wszystkim mi mówić. - pocałował mnie w czoło i przytuli. Teraz czułam się bezpiecznie. Chciałam by to trwało wiecznie. Nagle ktoś pociągnął mnie za ramię, tak że upadłam do tyłu. Domyśliłam się kto to był.
-[T.I] nic Ci nie jest? - zapytał Zayn, po czym podał mi rękę i wstałam. Trochę bolały mnie plecy, ale byłam już przyzwyczajona do bólu.-Odwal się chuju - warknął Styles.
-Harry nie przesadzaj...
-A co, opowiedziała Ci już wszystko? Idiotka... A ty lepiej nie wtrącaj się w nieswoje sprawy - odparł zezłoszczony chłopak i pociągnął mnie za włosy - idziemy do pokoju!!! - krzyknął i zaczął mnie ciągnąć coraz mocniej. Wtedy Zayn złapał go za czuprynę, przez co puścił mnie. Zaczęłam uciekać. W tym czasie chłopcy się bili, bardzo bałam się o Malika, więc zawołałam Louisa. Ja w tym czasie zaczęłam się chować, by Harry mnie nie znalazł. Niestety, stałam za słupem, i mnie zauważył. Natychmiast zaczęłam biec w strone schodów. Na marne. Styles złapał mnie za noge i pociągnął tak, że spadłam. Próbowałam mu się wyrwać, ale ten nie dawał za wygraną, zresztą i tak był silniejszy. Zaczął krzyczeć, że przytulałam sie z Zaynem, że jestem tylko jego na zawsze! Potem kopał mnie po brzuchu, po twarzy, po całym ciele. Niewykluczonym skutkiem było to, że straciłam przytomność. Do salonu wszedł Lou i Zayn. Tomlinson chwycił za telefon i wydzwaniał po karetkę i policję. Zayn podbiegł do mnie, próbował mnie ocknąc, obudzić, ale nie udało się. Harrego chwilowo nie było, ale po chwili przyszedł... z nożem w ręku. Chciał zadać mi ostateczny cios, lecz Zayn obronił mnie swoim ciałem. Dźgnął go w klatke piersiową... Wypowiedział jeszcze ostatnie słowa do Louisa: 'Powiedz [T.I], że ją kochałem'. Potem chciał to samo zrobic mi, jednak w porę przyjechały odpowiednie służby. Mnie zabrano do szpitala. U Zayna stwierdzono zgon na miejscu. Po kilku dniach byłam już w pełni sił. W odwiedziny przyszedł Louis.
-Hej [T.I]
-Cześć- powiedziałam - a Zayna nie ma?
-[T.I]... nie wiem jak ci to powiedzieć. On nie żyje... Harry chciał Cię dźgnąć nożem, ale w obronie stanął on i... śmierć na miejscu... - czułam jak do moich oczu wzbierają się łzy. Po chwili wybuchłam głośnym płaczem.-Co...? Ale jak to? Nieee!!! To wszystko moja wina!!!
-Nie [T.I], nie możesz się obwiniać...- Lou też zaczął płakać -Chciał żebym przekazała Ci coś. Tuż przed śmiercią powiedział, że Cie kocha.
-Nieee... Dlaczego?!!! - krzyczałam - ja też go kochałam - wyszeptałam ochrypniętym głosem.
-Nie płacz już... wszystko się jakoś ułoży - pocieszał mnie brunet.
-Nie, Louis, nie... - szlochałam - proszę, przytul mnie. - powiedziałam po czym zrobił to o co go prosiłam. Teraz ufałam tylko jemu. Nie chciałam go stracić. Po wyjściu ze szpitala ja i reszta zespołu, oprócz Hazzy, zapisaliśmy się na terapię u psychiatry. Nie potrafiliśmy się z tym wszystkim pogodzić. Przez najbliższe lata, ja i Lou bardzo zbliżyliśmy się do siebie, zostaliśmy parą. Niedługo potem chłopak oświadczył mi się i wzięliśmy ślub. Nie organizowaliśmy wesela, ze względu na Zayna. To już kilka lat po jego śmierci, a ja nadal mam po nim żałobę i... ogromną pustkę w sercu.

Imagin Zayn #1

Rok temu przeprowadziłam się z małego miasteczka w Irlandii do przyrodniego brata Niall'a Horan'a. Moja mama zmarła przy porodzie, a nasz ojciec, mój i Niall'a popadł w alkoholizm, co doprowadziło go do kilku zawałów, w konsekwencji śmierć. Z Niallem utrzymywałam kontakt głownie przez telefon czy Skype'a, ale mimo to nasze więzi były bardzo mocne. Dlatego też po śmierci taty zaproponował miwspólne mieszkanie w okolicach Londynu, z nim i jego przyjaciółmi z zespołu. Oczywiście zgodziłam się, nie miałam innego wyjścia. Relacje między chłopcami od samego początku były bardzo dobre.Zaprzyjaźniłam się z siostrą Zayn'a, Waliyhą, która ze względu na lepszy dojazd na uczelnie również z nami mieszkała. Za jej pośrednictwem zauważyłam, że Zayn zbliżył się do mnie. Niby do niczego niedoszło, nawet nie jesteśmy parą, ale jednak jakaś chemia była pomiędzy nami. Nie raz widziałam jak patrzył się na mnie, a gdy ja spojrzałam to od razu odwracał wzrok. Ja chyba jednak nic do niego nieczułam, do czasu... Weszłam do jego pokoju.

-Hej, Harry kazał przekazać Ci jakiś list, chyba rachunek czy coś - powiedziałam

-A tak, rzeczywiście. Możesz podać? - widziałam, że jest czymś zajęty więc ruszyłam w jego strone. Już byłam tuż przy nim, gdy nagle upadłam. Lekko uderzyłam głową o krzesło.-Oh [T.I] ! - krzyknął zmartwiony Zayn - Nic Ci nie jest? Przepraszam, to wszystko moja wina. Mam taki bałagan. Naprawde przepraszam. Nic Cię nie boli? - zapytał-

Nie, troszkę głowa, ale nie przejmuj sie mną... nie przepraszaj. Powinnam patrzeć pod nogi. Niezdara ze mnie. - chłopak wyciągnął ręce i pomógł mi wstać. Usiadłam na łóżku, a on przyniósł mi szklankę wody. Krótkiczas pomilczeliśmy, co chwila się uśmiechaliśmy do siebie. Wtedy spostrzegłam jaki on ma piękny uśmiech, a te oczy... Przy nich można się całkowicie rozmarzyć. To one zaczęły mnie coraz bardziejpociągać.

-[T.I], chciałbym Ci coś powiedzieć - wyrwał mnie z obłoków

-No...? Słucham... - odparłam z zaciekawieniem

-Wiesz... jak się wprowadziłaś to od razu wydawałaś mi się fajną dziewczyną. Z czasem coraz bardziej mi się podobałaś. No i ... - mówił nieśmiale - ... ja po prostu się w tobie zakochałem. - nie wiedziałamco mu na to odpowiedzieć, chociayż teraz to samo czułam do niego co on do mnie.

-Nic już nie mów - przejęłam inicjatywę i lekko musnęłam jego usta.

*kilka dni później*

Ja i Zayn zostaliśmy parą. Bardzo się kochamy i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Dzisiaj jest impreza urodzinowa Eleanor. Oczywiście zamierzamy na nią pójść.

*kilka godzin później*

Impreza jest naprawdę świetna. Dużo fajnych ludzi, świetna muzyka.... i alkohol. Jest po prostu super. Jedno mnie niepokoi, nieobecność Zayn'a. Szukałam go, ale nie znalazłam. Postanowiłam więc pójść nazewnątrz z nadzieją, że tam gdzieś będzie. I znalazłam go. Ten dupek lizał się z jakimś blond plastikiem! Pobiegłam do niego, wygarnęłam wszystko. Nie obyło się bez plaskacza prosto w twarz. Po tymzajściu ze łzami w oczach wybiegłam stamtąd. Wróciłam do domu i zaczęłam beczeć jak głupia. Dlaczego on mi to zrobił? Ciągle zadawałam sobie takie pytania pozostawione bez odpowiedzi. Nie chciałamdłużej już o tym myśleć i zasnęłam.

*następnego dnia*

-Kochanie, wstawaj - mówił jak gdyby nigdy nic Zayn

-To ty !? Co ty tu...? Idź stąd! Nienawidzę Cię ! - krzyczałam

-Nie ! Daj mi się wytłumaczyć...

-Nie rób z siebie idoty. Z tego się nie da wytłumaczyć. Idę stąd - wybiegłam do toalety. Źle się czułam, zaczęłam wymiotować. Początkowo myślałam że to przez wczorajsze balowanie, ale miałam wątpliwości.Poczułam lekkie kłucie w podbrzuszu. Wróciłam do pokóju po torebkę i wyszłam.

-Idziesz gdzieś? - zapytał smutnym tonem Zayn

- Nie twój zasrany interes ! - warknęłam i wybiegłam. Chłopcom powiedziałam że idę na zakupy. Tak naprawdę poszłam do zakładu ginekologicznego. Okazało się, że jestem w ciąży. Ojcem będzie nie ktoinny jak Zayn. Byłam zła, i zarazem smutna. Wróciłam do domu. Akurat przechodziłam obok pokoju Waliyhy, gdzie miała miejsce rozmowa z jej bratem. Usłyszałam co nieco...

-Siostra, pogadaj z nią. Ja ją tak bardzo kocham. A to wczoraj... po prostu za dużo alkoholu. Ale do niczego nie doszło, naprawde! To był jedyny taki wybryk, głupi. Ale ja naprawdę ją kocham, nie potrafię bez niej żyć. Proszę zrób coś... - uwierzyłam mu w to co powiedział siostrze i postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Ze łzami w oczach weszłam do tego pokoju.

-Zaaayn!- wybuchłam płaczem

-Boże, [T.I] ! Co się stało? - wstał po czym przytulił mnie mocno do siebie

-Ja... - łzy cały czas leciały mi po twarzy, a chłopak co chwila je ocierał - ja jestem w ciąży!!! - znów wybuchłam płaczem.

-Skarbie, ale nie płacz. Przecież to nie koniec świata - pocieszał mnie Zayn

- Tak, wiem. Ale ja mam dopiero 20 lat..

-Nie martw się, jakoś damy radę. Kocham Cie

-Dziękuje, ja Ciebie też - odparłam po czym przytuliłam się do chłopaka.Miesiąc później Zayn oświadczył mi się, potem wzięliśmy ślub. Nie organizowaliśmy hucznego wesela ze względu na dzidziusia. W siódmym miesiącu ciąży poszłam na zakupy z Waliyhą. Nagle bardzorozbolała mnie głowa, zaczęłam płakać. Przyjaciółka bez wahania wykręciła na telefonie numer na pogotowie. Po kilkunastu minutach zabrano mnie do szpitala. W niedługim czasie przyjechał również Zaynpowiadomiony przez siostrę. Miałam kilka badań diagnostycznych, bo lekarze nie mogli stwierdzić co mi dolega. Wkońcu znaleźli przyczynę strasznego bólu głowy. To był rak mózgu. W zaawansowanymstadium. Pozostało mi kilka dni życia. Lekarze bez dłuższego zastanowienia postanowili zrobić cesarskie cięcie by uratować dziecko. Urodziła się zdrowa dziewczynka z drobnymi wadami. Po wszystkimwybudziłam się. Koło łóżka był Zayn, trzymał mnie za ręce. Jego oczy szkliły się na mój widok. Płakał. Domyśliłam się, że o wszystkim już wie.

-Kochanie, nie płacz, proszę - powiedziałam.

-Nie potrafię... Ja nie chcę Cię stracić... na zawsze - odparł ochrypłym głosem przez płacz.

-Nie Zayn. My zawsze będziemy razem, tylko ja tam na górze - skierowałam oczy w górę

-Ale nie będziesz tu... obok mnie - szlochał coraz głośniej, co mnie również doprowadziło do płaczu.

-Musisz być dzielny, dla naszej Jessy...

Następnego dnia Zayn przyniósł aparat. Chciał uwiecznić ostatnie wspólnie spędzone chwile moje, jego i córeczki na zdjęciach i filmikach. Potem za zgodą lekarza zabrał mnie na kilkadziesiąt minut do domu. Te chwile były jedne z najważniejszych w moim życiu, najpiękniejsze. Spotkałam się z chłopcami. Żaden z nich nie potrafił powstrzymać się od łez. To wszystko wywarło na mnie wiele emocji.

-Zayn ! Ja nie chcę umierać ! - wykrzyczałam prawie płacząc - Nie chcę...

-Ja też nie... Kocham Cię... - odparł po czym zaczęliśmy się ostatni raz namiętnie całować. Najpiękniejszy pocałunek, pozostanie na zawsze w mej pamięci. Potem zrobiliśmy dużo zdjęć z chłopcami i Waliyhą.Znalazłam czas również na rozmowę z bratem.

-Niall, mogę Cię o coś prosić? - zapytałam

-Tak, oczywiście. Mów śmiało- odpowiedział

-Obiecaj mi, że zaopiekujesz się Zayn'em i Jessy. Proszę tylko o to..

.-Jasne, nie ma sprawy - przytuliliśmy się na pożegnanie. Potem pożegnałam sie z resztą zespołu i razem z Zayn'em odjechałam spowrotem do szpitala.Koejny dzień był straszny. Czułam się coraz słabiej. Traciłam resztki sił. Zayn cały czas przy mnie był.

-Zaaayn... To chyba już koniec...

-Nieeee !!! - wykrzyczał na całą salę - prosze, nie odchodź !

-Zaopiekuj się Jessy. Kocham Cię...

-Kocham Cię [T.I] - ostatni raz mnie pocałował. Lekarze wiedzieli że nie da sie juz nic zrobić. Umarłam. Zayn do końca życia nie znalazł sobie innej dziewczyny. Po mojej śmierci bardzo zamknął się w sobie.Kiedy Jessy miała 17 lat próbował popełnić samobójstwo. Na szczęście chłopcy w porę zareagowali i uratowali go. Przez kolejne miesiące Zayn leczył się w zakładzie psychiatrycznym. W tym czasie One Direction zawiesiło swoją działalność, by on mógł dojść do siebie. Po kilku latach chłopcy znów zaczęli grać i śpiewać.


Wiem ze ten rozdzial jest srasznie napisany tak samo jak fabula. Sie wysililam nad pomyslen cnie? Ahhahaa ale to moj pierwszy pisany w zyciu imagin sooo .. wybaczcie :)
No i sorry za bledy xd
Miło by bylo gdybyscie komentowali moja prace 
Kocham Was misie x

Heeejo

Elo elo 3..2..0 XD
Zaczynam od nowa bloga, poprzedniego nie chcialo mi sie prowadzic. Zreszta i tak dodalam tylko 2 imaginy ktore tu skopiuje xD
Większość z tych ktore tu dodam sa... kiepskie i tandetne ale pisanie ich sprawia mi przyjemność. Jak sie nie spodoba to piszcie w komach co jest zle, a poprawie sie przy następnych ;) Niektore sa takie zjebczone ze zawieraja normalnie historie calego zycia bohaterki hahah no moze nie calego ale wiekszosci teolololo :D

Imaginy beda tylko i wylacznie z Zaynem chyba ze ktos by chcial bym napisala mu na zamówienie. To zmienia postac rzeczy haha :D

Idk co tu jeszcze napisać. Jakbyscie mieli jakies pytania to smialo strzelajcie pod kazdym postem hahah xd lolz
Mam nadzieje ze komus sie to spodoba o ile ktos to przeczyta. Komentarze mile widziane :)
To miłego czytania xoxo
Ciao Zayn's girls <3